Po raz pierwszy w historii wadowickiego samorządu Rada Miejska w tak jaskrawy sposób złamała obowiązujące prawo. Odpowiadają za to przewodniczący Józef Cholewka oraz 10 radnych ze Wspólnego Domu i Nowoczesnego Samorządu. W proteście przeciwko lekceważeniu prawa część członków Wspólnego Domu wystąpiła z klubu i zaskarżyła podjęte uchwały.
Opowieści tego i że… procedury są realizacji budżetu … nikt … są mają się nijak do ustawy odnośnie radnego realizacji … budżet głosuje się na radzie miejskiej, nikt nie zabroni radnemu składać wniosków, i żeby nie były przegłosowane. I to mówi ustawa. Jednoznacznie. A to, że ten prawnik mówi tak albo tak, no to jest inaczej.
– Józef Cholewka, przewodniczący Rady Miejskiej.
Rada Miejska poprzedniej kadencji słynęła z absurdalnych decyzji i karkołomnych zachowań. Zasiadający w niej radni mieli w większości problem z racjonalnym myśleniem, o poprawnej polszczyźnie nie wspominając. Przewodniczący obradom radni Szczur i Cholewka nie znali prawa i obowiązujących procedur. Wygłup gonił więc wygłup, a kompromitacja następowała po kompromitacji (przeczytaj: Największa z szopek). Niestety, po wyborach samorządowych odpowiedzialni za tamte niesławne wygłupy zachowali władzę i dokonali rzeczy niebywałej, z pomocną nowych adeptów przebili dotychczasowe osiągnięcia na polu samorządowej szopki.
Rzecz dotyczy sposobu pracy nad najważniejszą uchwałą w roku – uchwałą budżetową. Niewielu z czytelników zdaje sobie sprawę, że podjęto uchwałę… której tekst nie istniał w momencie głosowania. Radny Cholewka z Janasem napisali ją już po zakończeniu obrad, zmieniając treść przyjętych uchwałami regulacji i w mojej ocenie popełniając przestępstwo.
No i mamy klops, bo tak zdumiewającego przypadku łamania prawa jeszcze w Radzie Miejskiej nie widziałem. Przebieg obrad dobrze ujął jeden z komentatorów portalu Wadowiceonline, najwyraźniej świadek wydarzeń. Jego komentarz kopiuję w całości, bo sam lepiej bym tego nie ujął.
Niewielka liczba zamieszczonych tu komentarzy świadczy o tym, że tzw. statystyczny mieszkaniec nie bardzo orientuje się w tym, co się w dniu 30 grudnia 2015 r. wydarzyło. A wydarzyło się coś ważnego i niestety również bardzo niepokojącego!
Uchwała budżetowa, to jedna z najważniejszych uchwał podejmowanych przez Radę Miejską. Zadecydowanie na jakie cele i w jakich kwotach będą wydane nasze wspólne pieniądze nie powinno być zatem dokonywane byle jak, na chybcika i pod wpływem chwilowych emocji. Zwłaszcza, że radni, którzy za wszelką cenę chcą w oczach wyborców zaistnieć, a są niestety tacy (chodzi głownie o Pawła Janasa – przyp. red.), mogliby dokonać w budżecie niemałego spustoszenia. Prawodawca, przewidując trafnie możliwe kłopoty, nakazał zatem, by tryb prac nad uchwałą budżetowa był szczególny. Otóż
- Ograniczył inicjatywę uchwałodawczą w zakresie budżetu i zmian budżetu (rada jej nie ma! ma ją burmistrz!) – art 233 ustawy o finansach publicznych.
- Nakazał Radzie uchwalić specjalną uchwałę normującą tryb prac nad projektem uchwały budżetowej – art. 234 ustawy o finansach publicznych i uchwała taka została przez Radę Miejską przyjęta w 2010 r.
Rada (a tym bardziej poszczególni radni) nie mają w trakcie prac nad uchwałą budżetową pełnej swobody działania, a więc w szczególności normalnej inicjatywy uchwałodawczej wynikającej z Regulaminu Rady. Co zatem mogą? W skrócie – po przygotowaniu przez burmistrza projektu uchwały budżetowej mogą zgłaszać swoje wnioski na posiedzeniach komisji, a te z kolei – po ich przyjęciu w głosowaniu – mogą przedkładać wnioski burmistrzowi. Po ewentualnym wprowadzeniu przez burmistrza poprawek, Rada przyjmuje, bądź odrzuca, uchwałę budżetową w całości.
Tak stanowi obowiązujące prawo i taka też z grubsza rzecz biorąc była treść wyjaśnień, jakie wygłosił na sesji pan Klinowski. Niestety te sensowne, a co ważniejsze, oparte na obowiązujących przepisach prawa wyjaśnienia, nie trafiły do części radnych, a zwłaszcza do pana przewodniczącego Cholewki. Ani Józef Cholewka, ani żaden inny radny nawet nie próbowali podejmowania rzeczowej polemiki z burmistrzem opartej na konkretnych przepisach.
Cholewka zlekceważył argumentację burmistrza i poddał pod głosowanie poprawki radnych Janasa, Bąka i Tkacz, których to poprawek radni ci zgłosić skutecznie nie mogli, a potem poddał głosowaniu … Co? Tu zdania pana Cholewki i burmistrza Klinowskiego są niestety rozbieżne. Projekt uchwały z budżetowej z przyjętymi poprawkami (pan Cholewka)? Projekt uchwały budżetowej bez poprawek (pan Klinowski)?
Jako pewną osobliwość dodajmy, że po głosowaniu pani skarbnik Bożena Flasz dopytywała się o szczegóły przegłosowanych poprawek, gdyż miała zastrzeżenia do precyzji ich sformułowań. Rada coś uchwaliła, ale Bóg jeden raczy wiedzieć, co! Śmieszno i straszno!
Dzięki niefrasobliwości niektórych radnych Rada wpakowała Gminę w kłopoty. Ponad wszelką wątpliwość RIO pochyli się uważnie nad tym czymś coś, co uchwalono w dniu 30 grudnia 2015 r. i myślę, że Gmina nie będzie mieć nadal budżetu na 2016 r.
W opisanej historii najmniejszym problemem jest brak budżetu na 2016 r. Gmina będzie funkcjonować czas jakiś w oparciu o projekt budżetu i świat się nie zawali. Problemem poważniejszym jest sposób traktowania prawa przez osoby, które na szczeblu Gminy są prawodawcami. Przyzwoitość nakazywałaby, by prawodawca w państwie demokratycznym był szczególnie wyczulony na prawidłowość procedur, bo na tym demokracja się opiera. Radni mieli możliwość włączenia się w prace nad budżetem w sposób cywilizowany i przewidziany prawem. Niektórzy z nich jednak woleli podjąć działania niedopuszczalne , ale za to widowiskowe. (…)
– napisał dzień po sesji budżetowej komentator o pseudonimie Jeremiasz
Radni nie mieli prawa zgłaszać żadnych poprawek do budżetu, zgłoszone przez nich poprawki nie zostały zaopiniowane przez komisje, nie spełniały wymogów ustawy o finansach publicznych, ani nawet nie spełniały regulaminowych wymogów dla uchwały. Przygotowywał je Paweł Janas, który swoją rolę w Radzie sprowadził do bycia pomocnikiem Józefa Cholewki, kilkukrotnie myląc się w dodawaniu. W ten sposób ze szkolnym błędem przegłosowano poprawkę podsuniętą Ludwice Tkacz. To prawdopodobnie wystarczy do podważenia ważności podjętej uchwały budżetowej w całości.
Po przyjęciu niezgodnie z prawem „poprawek” radni nie potrafili sporządzić projektu budżetu i wreszcie wśród protestów postanowiono głosować uchwałę, która w ogóle fizycznie nie istniała. Sporządzono ją kilka dni po sesji. W ten sposób popełniono fałszerstwo, a radni, którzy uczestniczyli w tym fałszerstwie należeli do Wspólnego Domu i Nowoczesnego Samorządu. Oto ich nazwiska: Bąk, Cholewka, Gurdek, Janas, Jeziorski, Korzeniowski, Kaczyńska, Tkacz, Potoczna, Wąsik, Zadora.
Z kolei radni: Balak, Brańka, Ficek, Fila, Jasiński, Krasa, Malik, Stopa, Strzeżoń, Wysogląd zachowali się przyzwoicie i albo ogłosili, że głosują za projektem budżetu przygotowanym przez burmistrza, albo głosowali przeciwko budżetowi Cholewki i Janasa.
Sesja zamieniła się w awanturę i skończy się awanturą. Budżet zaskarżyła grupa radnych oraz burmistrz, a Regionalna Izba Obrachunkowa zajmie się jego oceną w tym tygodniu. Niezależnie od oceny sposobu nowelizowania projektu budżetu przez duet Janas-Cholewka, na uwagę zasługuje sens wprowadzanych poprawek. O skoku Choczni na kasę przeznaczoną na drogi w sołectwach pisałem poprzednio (Radni grzebią w budżecie). Głosami radnych miejskich scementowano przewagę Choczni, do której w 2016 roku ma zostać przekazane 700 000 zł na inwestycje drogowe. To kwota przeznaczana rocznie przez Ewę Filipiak w najlepszych jej latach na wszystkie inwestycje drogowe w sołectwach! Co jednak istotniejsze, przesunięcia środków i sztywne przypisanie ich do miejscowości oznacza powrót do utrwalonych za poprzednich rządów podziałów i zapóźnień cywilizacyjnych – cementowanie dziadostwa. Za rozwiązaniem takim opowiedzieli się deklarujący w kampanii wyborczej przeciwstawne stanowisko radni Bąk i Janas. To chyba kończy rozpoczętą w kampanii wyborczej legendę Nowoczesnego Samorządu jako promotora innowacji.
Radny Janas „błysnął” też, wraz z radnym Korzeniowskim, kolejnym pomysłem stanowiącym powrót do przeszłości. Radni usunęli z projektu budżetu koncepcję drogi gminnej mającej odciążyć ruch na DK 28 idącej Zegadłowicza i Putka (planowana przeze mnie obwodnica południowa), a zamiast tego postanowili ożywić projekt drogi krajowej przy rzece Skawie, który ma być realizowany środkiem terenów rekreacyjnych w posiadaniu gminy. Za czasów Filipiak wydano już na ten pomysł setki tysięcy złotych, ale nie uzyskał on akceptacji GDDKiA i w gruncie rzeczy dobrze – nie ma większego sensu, choćby z uwagi na koszty – to wydatek 30 mln zł. Dlaczego Jans i Korzeniowski postanowili wydawać na niego kolejne pieniądze kosztem czegoś, co mogliśmy jako obwodnicę realnie zrealizować? Należy pytać wymienionych radnych osobiście, bo na sesji trudno było dosłuchać się jakichś sensownych wyjaśnień.
Sesja budżetowa pokazała niepokojące zjawiska: cześć radnych nie liczy się z obowiązującym prawem ani ze zdrowym rozsądkiem – nie przyjmują do siebie żadnych argumentów, a swój mandat sprowadzają do gestów magicznych, ogłaszając się budowniczymi, pomysłodawcami, odnowicielami. W ten nieodpowiedzialny sposób podejmowane są głupie i przede wszystkim niezgodne z obowiązującymi przepisami decyzje. Pytanie, jak długo jeszcze mieszkańcy będą się nabierać na te kandydatury przy kolejnych wyborach? Dla wszystkich zaczyna być chyba jasne, że Rada Miejska Wadowic w swej 11 osobowej większości już nie tylko jest przeszkodą w rozwoju Gminy Wadowice, ale po prostu zaczyna jej szkodzić.
Pocieszające, że sesję zakończyło wystąpienie radnej Doroty Balak, która razem z radną Brańką postanowiły odejść z klubu Wspólny Dom. Radna w wystąpieniu powiedziała, jak wyglądają kulisy pracy w klubie – chamskie odzywki, nie liczenie się ze zdaniem innych, kłótnie i dzielenie pieniędzy za plecami.