6 grudnia w Jaroszowicach, Gorzeniu Górnym oraz Ponikwi odbędą się wybory na sołtysów. Przeprowadzimy je według nowych przepisów – mieszkańcy wymienionych wsi wybiorą swojego przedstawiciela w głosowaniu poprzez urnę. Zmianę dotychczasowego ustroju jednostek pomocniczych obiecywałem w kampanii wyborczej i słowa dotrzymałem. Ale to nie koniec demokratycznych reform w Wadowicach.
Gmina Wadowice dołącza do gmin ościennych, gdzie powszechność wyboru sołtysa od dawna była już oczywistością. U nas robiono to na zebraniach wiejskich, co gwarantowało przewagę wąskiej grupie zorganizowanych uczestników i ciągłe rządy jednolitego środowiska. Głosowano na te same kandydatury od lat, nieraz w atmosferze chaosu i awantury. Nic dziwnego, że nowe osoby nie miały ochotę angażować się w tak uprawianą „politykę”, a sołtysów wybierano głosami ułamka mieszkańców wsi.
Przygotowana przeze mnie reforma i przeprowadzona przez Radę Miejską uchwała oznacza krok w kierunku demokracji uczestniczącej i zerwanie z dotychczasowymi praktykami. W ten sposób realizuję kolejne punkty swojego programu wyborczego. Tworzę warunki, aby do lokalnej polityki zaczęli wreszcie napływać ludzie inni, niż ci, którzy decydowali o jej kształcie przez ostatnie dekady. Nie chcę w tym miejscu rozliczać i krytykować poprzedników – przyszedł czas, aby mieszkańcy Wadowic sami pokazali, jaką mają wizję rozwoju swoich miejscowości i czego chcą w nich dokonać.
Nowe twarze nie zjawią się pewnie od razu, ale ufam, że z czasem będzie ich coraz więcej – młodzieży, kobiet, osób nie powiązanych interesami, ale odczuwających potrzebę zamiany zastanej rzeczywistości. Moim celem było i jest zwiększanie podmiotowości mieszkańców gminy. Dlatego przygotowane przeze mnie zapisy zawierają szereg regulacji, które rewolucjonizują system wiejskich jednostek pomocniczych.
Najważniejsze z nich to: wybór sołtysa i członków rady sołeckiej odbywa się co do zasady na drodze głosowania tajnego, poprzez urnę, choć tylko w przypadku sołtysa będzie to miało miejsce w wyznaczonych godzinach, w lokalu wyborczym. Rady Sołeckie wybrane zostaną spośród kandydatów zgłoszonych na zebraniu wiejskim już po wyborze sołtysa. Takie rozwiązanie pozwala kandydatom na sołtysów prowadzić kampanię wyborczą w swojej miejscowości, a mieszkańcom wziąć udział w normalnym, powszechnym głosowaniu. Jedynie w przypadku niskiego zainteresowania kandydowaniem w wyborach w sołectwie, sołtys i rada sołecka wybierane są na zebraniu wiejskim, jak to ma miejsce obecnie. Wybory w poszczególnych sołectwach odbywają się niezależnie od siebie, z zachowaniem sporej autonomii poszczególnych miejscowości.
Co ciekawe, wybór członków rady sołeckiej jest głosowaniem na wiele nazwisk – wyborca oddaje głos na tylu kandydatów, ile miejsc jest do obsadzenia. Ważną regulacją jest również zapis, że uchwały zebrania wiejskiego są ważne niezależnie od frekwencji na zebraniu, ale wymagają wzięcia udziału w głosowaniu minimum połowy uczestników zebrania. To wyklucza sytuacje, kiedy o podziale środków decydowano pod koniec spotkania, kiedy większość uczestników miała już dość brania w nim udziału.
Nowe statuty sołectw to tylko jedno z podjętych przeze mnie działań. W 2015 roku kilkukrotnie zwiększyłem kwoty wydawane na inwestycje w nowe drogi i chodniki we wsiach (do 1.400.000 zł z zaledwie 400 000 zł w 2014 roku). Prawie dwukrotnie w przeliczeniu na mieszkańca zwiększyłem też w budżecie kwoty dzielone przez zebrania wiejskie. Rezerwa celowa do dyspozycji sołectw to najprostsza metoda wprowadzenia budżetu obywatelskiego: mieszkańcy sami decydują, na co przeznaczone mają być przyznane ich miejscowościom pieniądze. Osobną kwestią jest jakość tych decyzji – niemałe pieniądze w skali gminy przeznaczane są na wycieczki, cukierki i festyny. Ale nad tym też chcemy pracować.
Na koniec kilka słów o sposobie prac Rady Miejskiej nad moim projektem. Zapisy nowych statutów są wynikiem kompromisu – z części zapisów musiałem zrezygnować, np. zakazu łączenia funkcji sołtysa z funkcją radnego. Takie połączenie jest moim zdaniem sprzeczne z duchem ustawy o samorządzie gminnym, bo Rada Miejska jest organem nadzorującym działalność sołtysów. Radni nie powinni więc być sołtysami, gdyż wówczas nadzór staje się fikcją. Niestety, ponieważ część radnych Rady Miejskiej Wadowic to sołtysi właśnie, wszystko zostanie po staremu i długoletni radni nadal będą starać się o bycie długoletnimi sołtysami. Radni zrezygnowali też z licznych mechanizmów, jakie próbowałem wprowadzić do ustroju sołectw, minimalizując konieczność organizacji zebrań wiejskich czy ograniczając wybory poprzez urnę tylko do sołtysów.
Uchwalenie reformy zakończyło się niestety przykrym zgrzytem. Przewodniczący Rady Miejskiej Józef Cholewka nie tylko mnie oszukał w trakcie prac nad uchwałą, ale doprowadził do sytuacji, kiedy przyjęty przez komisję statutową ostateczny projekt wywrócono na sesji wprowadzając nieprzemyślane poprawki Pawła Janasa. Radny Janas niewiele wnosi w obrady Rady Miejskiej, a jego wystąpienia obliczone są tylko na uzyskanie zainteresowania mediów, choćby za cenę zaszkodzenia gminie. Nie inaczej było tym razem, kiedy radny postanowił wprowadzić do statutów przepis, że wybory na sołtysów co do zasady odbywają się w dniu wyborów radnych do Rady Miejskiej. Radni zignorowali przy tym wszystkie argumenty, jakie wysuwaliśmy pod adresem tego niefortunnego rozwiązania (w ten dzień głosujemy już na: burmistrza, radnego gminnego, powiatowego, wojewódzkiego – radni zapragnęli, żeby w osobnym lokalu zagłosować jeszcze na sołtysa).
Przygotowane na kolanie, i przegłosowane wbrew rozstrzygnięciu komisji statutowej pracującej nad projektem, poprawki Janasa popsuły przyjęty projekt i nie są w stanie wywrzeć skutków prawnych zamierzonych przez ich autora. Można powiedzieć, że radny potknął się o własne nogi i na tym zakończył swoje reformatorskie zapędy. Martwi jednak co innego. Nie chodzi przecież o konkretny wygłup pojedynczego radnego, ale manifestującą się przy tej okazji lekkomyślność wadowickich radnych w zmienianiu aktów prawnych i ich całkowitą nieodpowiedzialność. Przecież część członków komisji statutowej zagłosowała przeciwko własnemu projektowi, który uchwalili jednomyślnie dwa dni wcześniej, odrzucając pomysły Janasa!
Jak w takich warunkach mają wyglądać prace nad uchwałami o dużym znaczeniu dla Gminy? Przecież niebawem przyjmujemy budżet gminy na kolejny rok. Skoro w każdej chwili decyzje radnych mogą się zmienić, a ostateczny wynik prac legislacyjnych jest nieprzewidywalny i zależny od politycznych oraz medialnych kalkulacji, to zachowanie Rady Miejskiej staje się niewątpliwie jednym z czynników hamujących sanację Wadowic, już teraz rzutującym na społeczny odbiór samorządu. Nie muszę chyba dodawać, że nie jest to odbiór korzystny.
Ale to temat na osobny wpis.