Wadowice otrzymały 350 tys. zł na dofinansowanie zakupu stacji mierzącej zanieczyszczenie powietrza. Zanim jednak stacja do Wadowic trafiła, wyniki konkursu anulowano z naruszeniem prawa. Zapowiadana przez rząd walka ze smogiem po raz kolejny okazała się fikcją, bo zabrakło na nią pieniędzy.
Dzisiaj nie muszę już nikogo przekonywać, że poziom zanieczyszczenia powietrza w Wadowicach jest przez prawie połowę roku dramatyczny. Wiemy to dzięki współpracy z Krakowskim Alarmem Smogowym, który udostępnił nam swoją stację pomiarową. Stacja stała na wadowickim rynku, a obecnie jeszcze przez jakiś czas pracować będzie na os. Pod Skarpą. W jej miejsce chcieliśmy pozyskać własną stację pomiarową, aby w przyszłości nadal na bieżąco przestrzegać mieszkańców przed smogiem. Kierowaliśmy się przesłanym nam w zeszłym roku stanowiskiem Ministra Środowiska, który wnosił, aby nie rozbudowywać w samorządach rozproszonej sieci czujników, tylko postawić na profesjonalne stacje pomiarowe w sieci inspektoratów ochrony środowiska.
W dniu 30 listopada 2017 roku złożyliśmy wniosek o dofinansowanie zakupu stacji pomiarowej dla Wadowic w ogłoszonym przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska konkursie. Pismem z dnia 24 stycznia 2018 roku zostałem poinformowany przez NFOŚ, że uzyskaliśmy dofinansowanie, a nasz wniosek spełnił wszystkie wymagania: przeszedł ocenę formalną i merytoryczną. Przystąpiliśmy więc do negocjowania warunków obsługi stacji, jej ubezpieczenia itd. 28 lutego 2018 roku zakończyliśmy negocjacje warunków korzystania ze stacji pomiarowej i pozostało nam jedynie czekać na jej pojawienie się w Wadowicach.
Jakież było moje zdziwienie, gdy 3 miesiące po przyznaniu nam dofinansowania, tj. dnia gdy 27 kwietnia otrzymałem kolejne pismo, w którym Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska informuje mnie, że… wniosek Gminy Wadowice został odrzucony, bo nie spełnia kryteriów formalnych konkursu, a zatem nie może otrzymać dofinansowania! Jak to możliwe, skoro konkurs od kilku miesięcy jest już rozstrzygnięty?
Okazuje się, że Generalny Inspektor Ochrony Środowiska dnia 29 marca 2018 roku wycofał swoją rekomendację dla wniosku Gminy Wadowice. Tak, tego samego wniosku z 30 listopada 2017, który wcześniej zaopiniował pozytywnie i który otrzymał już w styczniu 2018 roku dofinansowanie. Dlaczego tak się stało?
Jak wynika z treści tego pisma, GIOŚ wycofał swoje rekomendacje dla wszystkich nagrodzonych dofinansowaniem samorządów. I to pomimo tego, że swoje rekomendacje utrzymał Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Powodem tego okazał się… brak środków na walkę ze smogiem. Tak niestety wygląda ukrywana przed wyborcami PiS prawda – pieniądze wydawane są na nagrody i jachty, a zabierane tam, gdzie naprawdę są potrzebne.
Skutkiem pisma GIOŚ z 29 marca 2018 była decyzja urzędników NFOŚ z 24 kwietnia 2018 stwierdzająca brak spełnienia kryteriów przyjęcia do oceny wniosku Gminy Wadowice z 30 listopada 2017, który już uzyskał pozytywną ocenę 24 stycznia 2018. I w ten sposób jednym pismem tej centralnej instytucji państwowej rozszczepiono czasoprzestrzeń, a my znaleźliśmy się w alternatywnej historii, w której dofinansowania w ogóle nigdy nie dostaliśmy. Mimo, że przecież od kilku miesięcy je mieliśmy.
Wszystko to, oprócz tego, że zupełnie absurdalne, jest oczywiście sprzeczne z regulaminem naboru wniosków do dofinansowania, o które się staraliśmy. I w ogóle sprzeczne z jakimikolwiek standardami państwa prawa. Decyzję NFOŚ już zaskarżyliśmy.
Z identyczną sytuacją mieliśmy do czynienia w 2015 roku, kiedy bez rozpatrzenia pozostawiono nasz wniosek na dofinansowanie do wymiany pieców dla mieszkańców Wadowic i Choczni z programu KAWKA. Program wprowadziła Platforma Obywatelska i oferował on 90% dotację do likwidacji kotłów węglowych (nie można było wymieniać ich na nowe węglowe). Dlatego program zlikwidowała premier Beata Szydło, a pieniądze przekazała na geotermię toruńską Tadeusza Rydzyka. Mieszkańcy naszej gminy stracili przez to 2,3 mln zł. Dzisiaj tracimy kolejne setki tysięcy złotych.
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Generalny Inspektor Ochrony Środowiska to instytucje centralne pod kontrolą partii rządzącej, dla której chaos, ignorowanie procedur i ogólna degrengolada od dawna są chlebem powszednim.
Jak długo jeszcze będziemy musieli to znosić?