Wojewódzki Sąd Administracyjny ukrócił dekomunizacyjne zapędy Wojewody Małopolskiego. Bruno Olbrycht, generał AK i bohater walk z bolszewikami, będzie miał w Wadowicach ulicę swojego imienia.
Tego samego dnia, kiedy Wojewoda Małopolski Piotr Ćwik uchylał pod zmyślonym pretekstem uchwałę w sprawie terenów usługowo-produkcyjnych w Choczni, Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylał właśnie jego wcześniejsze zarządzenie zastępcze o zmianie nazwy ulicy gen. Bruno Olbrychta.
Walka z “nieprawomyślnymi” patronami ulic to realizacja sztandarowego punktu programu PiS – tzw. dekomunizacji nazw ulic i placów. Jak wszystko, co próbuje robić ta partia, i tę sprawę całkowicie pokpiono. Za przeprowadzenie dekomunizacji wzięli się bowiem ideologicznie zapaleni amatorzy. W Wadowicach na ten przykład za symbol komunizmu uznano gen. Bruno Olbrychta, dowódce AK oraz bohatera walk z bolszewikami z 1920 roku, co już samo pokazywało, że mamy do czynienia z zupełnym nieporozumieniem.
“Naukowych” podstaw tej decyzji dostarczył Instytut Pamięci Narodowej, w mojej ocenie instytucja paranaukowa, zajmująca się dzisiaj fałszowaniem historii Polski (co ciekawe, budżet tej instytucji jest większy od sztandarowej instytucji naukowej – Polskiej Akademii Nauk). Dyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN Adam Siwek IPN przygotował kilkuzdaniową “opinię” dla Wojewody, w której zarzucił generałowi “aktywną współpracę z władzami komunistycznymi”. W opinii nie przywołano żadnych źródeł i uzasadnień mających walor naukowy. Wojewoda Małopolski dodał do tego własną ocenę “historyczną” opartą na wyrywkowym zacytowaniu wpisu z Wikipedii poświęconemu osobie generała, a te wątłe podstawy posłużyły następnie Wojewodzie do pozbawienia Bruno Olbrychta – zasłużonego mieszkańca naszego miasta, ulicy własnego imienia.
Prawdziwym powodem odebrania generałowi ulicy, co można wyczytać z przesłanych nam pism, jest jednak “odwet historyczny” środowiska PiS na tych postaciach, które nie wpisują się w partyjną narrację o historii. Gen. Olbrycht podporządkował się po wojnie rozkazom dowództwa AK i przystąpił do tworzenia Ludowego Wojska Polskiego w ramach odradzającej się Polski, zaś ignorujących rozkazy Państwa Podziemnego, zbuntowanych “żołnierzy wyklętych” nazywał w swoich meldunkach bandytami. Skoro jednak politycy PiS, na czele z premierem rządu M. Morawieckim, kolaborację z hitlerowcami i zbrodnie na ludności cywilnej wynoszą do rangi “zapomnianego” bohaterstwa, musiał Bruno Olbrycht, jako niewygodny świadek historii, polec na ołtarzu współczesnej polityki.
Zadaniem samorządu lokalnego jest obrona pamięci o zasłużonym mieszkańcu Wadowic i dlatego decyzję Wojewody Małopolskiego zaskarżyłem przy poparciu Rady Miejskiej.
W międzyczasie posłowie PiS, widząc, że “dekomunizacja” się sypie, a kolejne samorządy zmieniają nadane na siłę przez Wojewodów nazwy ulic, w ciągu jednej nocy wprowadzili przepis, który uniemożliwiał zaskarżenie decyzji dekomunizacyjnych w ogóle. Takie rozwiązanie jest sprzeczne z Konstytucją, a szerzej zasadami państwa prawa. Dlatego, pomimo obowiązywania tego “przepisu” byłem pewien, że moja skarga i tak zostanie przyjęta przez sąd. Tak też się stało.
Sąd uwzględnił skargę Gminy Wadowice na zarządzenie zastępcze Wojewody Małopolskiego w sprawie zmiany nazwy ulicy gen. Olbrychta, jednocześnie stwierdzając, że ustawa dekomunizacyjna jest sprzeczna z Konstytucją w zakresie odmowy możliwości wniesienia skargi na decyzję Wojewody. Sąd podzielił też moją ocenę “naukowych” podstaw tej decyzji, wskazując na lapidarność i brak odwołania do źródeł historycznych opinii IPN, która stała za dekomunizacją ul. Bruno Olbrychta. W czasie trwania rozprawy pełnomocnik Wojewody próbował niezdarnie ratować sytuację i składał jakieś dodatkowe informacje o Bruno Olbrychcie przygotowane rzekomo przez jakiegoś pracownika IPN. Ale pracownik ten nawet się pod swoimi „informacjami” nie podpisał. Wyglądało to dość żałośnie.
Wojewoda pewnie odwoła się od wyroku ws ulicy Olbrychta i wniesie skargę kasacyjną do NSA. Do tego czasu ulica Olbrychta nadal będzie ulicą Gustawa Studnickiego. Gdy proces ostatecznie się zakończy, imieniem Gustawa Studnickiego nazwiemy inną ulicę, nie mieszając pamięci o tym, również wybitnym mieszkańcu naszego miasta, z pisowską awanturą o historię.
Na marginesie, patrząc na jakość decyzji wydawanych przez Wojewodę Małopolskiego spodziewam się, że również rozstrzygnięcie nadzorcze ws Choczni wyląduje w koszu.