Za nami drugi konkurs na logo Wadowic. Komisja konkursowa wybrała pracę, która wywołała falę oskarżeń o plagiat i… okultyzm. Staramy się spokojnie wyjaśnić sprawę, w Internecie za to już podsycana jest histeria. Oto kilka faktów i mój komentarz do sprawy.
W związku ze zbliżającym się poważnym przedsięwzięciem organizacyjnym – Światowymi Dniami Młodzieży, podejmujemy szereg działań przygotowujących do tego miasto i gminę. Zaplanowaliśmy i wykonujemy inwestycje mniejszych (schody przy bazylice) i większe (m.in. uzgadniamy finalnie końcową wersję projektu ronda na drodze krajowej), ale staramy się zadbać też o drobiazgi.
Dzięki wysiłkom niektórych radnych nie udało się na razie uporządkować sprawy używania herbu gminy, na którym zarabiać może każdy, ale nie gmina. Ale od kilku miesięcy staramy się chociaż stworzyć spójną identyfikację wizualną, którego logo miasta będzie częścią.
Logotyp i identyfikację postanowiliśmy stworzyć w drodze konkursu – nadesłane prace ocenia komisja ekspertów, plastyków wykładających na akademiach sztuk pięknych oraz przedstawiciel urzędu miejskiego – Marek Brzeźniak, z zamiłowania plastyk. Jej wybór zatwierdza burmistrz Wadowic. Wyszliśmy z założenia, że marka Wadowic jest na tyle wartościowa, że nawet przy niewielkim wynagrodzeniu za stworzenie projektu (8 000 zł to kwota niewielka na tle wydatków ponoszonych na ten cel przez inne gminy czy państwowe instytucje), uzdolnieni artyści zechcą brać udział w konkursie, aby mieć takie dokonanie w swoim profesjonalnym dorobku. Okazało się jednak inaczej.
W pierwszym konkursie brać udział mógł każdy, niestety, prace przedstawiały sobą poziom słaby i nie zakończył się on rozstrzygnięciem. W edycji drugiej, skierowanej tylko do profesjonalistów, prace również nie powalały. Komisja wybrała jednak jedną z nich. Natychmiast po jej opublikowaniu otrzymałem informację, że w sieci znajduje się bardzo podobne logo i wybrana praca stanowi być może plagiat.
Niestety, w międzyczasie w Internecie kilka osób zaczęło rozpowszechniać informację o kolejnej „aferze” i „wtopie”. Gmina miała zapłacić 8 tysięcy złotych za logo z katalogu gotowych znaków do wykorzystania. Szkoda, że w szerzeniu tych wyssanych z palca informacji biorą nie tylko udział osoby uchodzące za lokalnych dziennikarzy, ale i jeden z radnych – niezastąpiony w takich przypadkach Paweł Janas, który nie pofatygował się, żeby te informacje w jakikolwiek sposób sprawdzić.
Prawdą jest, że są powody do ostrożności i do naszych obowiązków należy sprawę wnikliwie zbadać PRZED wypłaceniem komukolwiek nagrody. Komisja konkursowa oceniała przedstawione prace pod kątem artystycznym, mając w ręku oświadczenia autorów o oryginalności zgłaszanego do konkursu dzieła. Weryfikacja tego oświadczenia leży po stronie burmistrza i moja reakcja jest szybka. Niezwłocznie wezwałem autora wybranej przez komisję konkursową pracy do złożenia wyjaśnień (pismo powyżej). To od nich zależy, czy konkurs unieważnię. W takiej sytuacji żadne wynagrodzenie nie zostanie wypłacone.
Wkrótce otrzymałem wyjaśnienia autorki nagrodzonego projektu, które zamieszczam poniżej.
Po zastanowieniu podejmę decyzję w sprawie logo. Jedno jest pewne: moim urzędnikom czy komisji konkursowej nie można niczego zarzucić. Tym samym histeryczne zarzuty znów trafiają w pustkę.
Jakie wyciągam wnioski z całej sprawy? Dla demokratycznego sprawowania władzy niezwykle ważne jest posiadanie partnerów (po stronie społecznej, która niekoniecznie musi być tylko opozycją polityczną, a może nawet nie powinna) – zdolnych do merytorycznej rozmowy i unikających sensacyjnych sądów. Niestety, tragedią Wadowic, jest brak zaangażowania w politykę lokalną ludzi rozsądnych. Ponownie okazało się, że publicznie głos zabierają osoby, którym merytorycznie brakuje przygotowania, a nawet chęci do formułowania rzeczowych argumentów. Odbywa się to oczywiście ze szkodą dla Wadowic. Prostowanie nieprawdziwych informacji na temat działań Gminy Wadowice zabiera niepotrzebnie czas i energię. W ten sposób również marnowane są pieniądze podatników, o czym zadaje się zapominają stawiający kolejne wymyślone zarzuty komentatorzy. Ale przecież to nie oni w ostatecznym rachunku ponoszą za cokolwiek odpowiedzialność.
A co z logo? Moim ulubionym jest to Pawła Bajnosza, nadesłane tytułem komentarza do czytanych od wczoraj komentarzy – na temat loga. Oczywiście to logo też jest „plagiatem”, stanowiąc lamus wadowickich myśli nieuczesanych, ale uporczywie całemu światu, z mocą wiary w ich słuszność, głoszonych. I raczej nie zawiera symboli okultyzmu.
Ale kto wie..?